Rok Zero - Pol Pot i rewolucja Czerwonych Khmerów

kambodza, Czerwoni Khmerzy, Pol Pot, turystyka, podróże po azji, Phnom Penh, rewolucja czerwonych khmerów

Jak bardzo nie chciałabym ominąć tematu, nie da się mówić o Kambodży bez Czerwonych Khmerów.

Cokolwiek nie ruszyć, wpada się na nich boleśnie, więc niech będzie. Usunę ich z drogi raz na zawszę. Zanim się roztrzaskam.

Wersja (bardzo) uproszczona idzie tak:
Całość dramatu zrodziła się w głowie szaleńca, który rzecz jasna intencje miał dobre.
Sfrustrowany sytuacją, w jakiej znalazła się jego ojczyzna po rządach francuskich, ubzdurał sobie, że jeśli wszyscy by żyli, jak prości wieśniacy, to świat byłby lepszy.
Bez pieniędzy, bez korupcji, bez zgnilizny ludzkiej cywilizacji.
No ba.
Nie on pierwszy wpadł na ten pomysł.
To, co od większości go jednak odróżnia, to fakt, że on się na poważnie za sprawę zabrał.

Jak miał na imię, rzadko kto pamięta. Nazywano go natomiast Bratem Numer Jeden, a z czasem nadano mu miano nowe, równie zwiewne - Polityka Potencjalna, w skrócie Pol Pot.

Pol postanowił więc zresetować Kambodżę i zacząć wszystko od nowa.
Projekt “Rok Zero”.
Głupi nie był, więc wyskakując z pomysłem wyzerowania historii i osiągnięć cywilizacyjnych, spodziewał się rzecz jasna oporu. Ze strony zainteresowanych, czyli zaangażowanych w jej tworzenie.
Wręczył więc reszcie karabiny, ochrzcił ich Czerwonymi (nie od krwi broń Boże) i przykazał wymordować wszystkich, którzy na myślących wyglądali. Wszystkich w okularach, z gładkimi dłońmi, z wykształceniem czy z umiejętnością porozumiewania się w językach obcych. Wszystkich ogólnie z rozumnym wyrazem twarzy. I wszystkich tych też, co do których nie było pewności.
Na wszelki wypadek.
I żony ich, i dzieci również (najpierw i na oczach), żeby wyplewić intelektualny chwast na dobre i żeby mścić się nie miał kto za lat kilkanaście.

Wymordował ich od groma, resztę przepędził na piechotę tam i nazad po kraju, żeby popadali z wycieńczenia. Tych, co przeżyli, zagonił do pracy. Od świtu do nocy na dwóch miskach zupy. Na koniec wykończył tych, co wykańczali, bo jak na dyktatora przystało, popadł w paranoję.
3 miliony zginęło, leżą w 200 masowych grobach rozsianych po całym kraju. 1 milion uciekł za granicę. Razem 4 miliony. To równiutka połowa narodu.
Czapki z głów.

Jak to się stało, że mu się udało?
Bo wspierali go chłopcy z najwyższej półki.

“Czy to nie sam król namawiał ludzi do przyłączenia się do rewolucji Czerwonych Khmerów?” - pytam panią stojącą obok mnie i również tępo gapiącą się na popiersie Brata Numer Jeden. Brakuje mu nosa.
Pytam ją, bo tam była. Ona z tego miliona, co zwiał.
“Ciii...” - rozgląda się nerwowo. Nachyla się w moją stronę, do ucha jedzie szybkie “tak” i zwiewa.

“No jaja sobie robisz” - myślę i lecę za nią.
“Procesu nigdy nie będzie” - stwierdzam bardziej, niż pytam.

Słodki uśmiech przeradza się w sarkastyczny grymas. Urocza Azjatka rozpływa się na moich oczach. Stoi teraz przede mną 50-letnie uosobienie pogardy i obrzydzenia.

“Oczywiście, że nie będzie” - cedzi przez zęby - “Premier powiedział jasno - Zachód chce sprawiedliwości, Zachód będzie musiał sobie za nią zapłacić”. Odchodzi.


Opowiada mi o tym, jak zginął jej ojciec i jak roztrzaskali główkę jej siostrzenicy o pień drzewa - “Ale to już nie szkodzi, już mnie to nie boli” - uśmiecha się tak potulnie, że aż mam ochotę nią poszarpać. To ona powinna się wkurzać, nie ja.

“A na kogo mam się złościć?” - pyta niewinnym głosikiem - “Czerwonych Khmerów nie będą sądzić, bo większość z nich miała po 14 lat. Podobno nie wiedzieli, co robią.”

“A przywódcy rewolucji?” - ciągnę temat.
Uśmiecha się słodko - “Pol Pot miał dobra życie. Umarł w swoim łóżku, we własnym domu. Część jego współpracowników także. Tych trzech, co zostało, jest w areszcie. Co roku jednak brakuje w budżecie pieniędzy na rozpoczęcie procesu”.


Ciąg dalszy historii

4 comments:

  1. Myślałam , że Pol Pot to nazwisko .Swietnie napisane - chyba nikt już nie pamięta o wojnie w Kambodży. Z reguły jest pokazywana bieda i świat śmieci.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z tutejszej perspektywy jest odwrotnie. Od wspomnień o rewolucji opędzić się nie można i wszyscy modlą się o zmianę tematu, jak o deszcz w środku pory suchej.

      Delete
  2. O ja...fajny post o niefajnych sprawach

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki, ale ciekawa jestem Twojej opinii o następnym. Będzie o tym, co po rewolucji zostało. Zobaczymy, czy też będzie tak fajowsko się czytało.

      Delete